Invest in Szczecin Open. Trudne eliminacje dla Polaków
Robert Duchowski
Żaden z czterech polskich zawodników nie awansował do decydującej rundy eliminacji 31. edycji Invest in Szczecin Open. Najbliżej wygranej był Szymon Kielan, który tak jak pozostali, na kortach przy alei Wojska Polskiego 127, występował dzięki dzikiej karcie.
Tylko sześciu z dwudziestu czterech startujących w kwalifikacjach tenisistów uzyska przepustkę do turnieju głównego. Czterech Polaków zainaugurowało zmagania w pierwszą niedzielę turniejową. Jako pierwszy na korcie pojawił się Krzysztof Plewa, ale oznaczony numerem 2. Martin Krumich oddał mu zaledwie jednego gema. Czech zwyciężył 6:1, 6:0.
Znacznie więcej emocji było w starciu Doriana Juszczaka z Alessandro Giannessim. Włoch wygrał w naszym turnieju w 2016 roku, pokonując wówczas w finale Dustina Browna. Polak postawił się przede wszystkim w premierowym secie, prowadził nawet 3:1, ale ostatecznie uległ znacznie bardziej doświadczonemu rywalowi 4:6, 2:6.
Blisko trzy godziny na korcie spędził Szymon Kielan. Początek wcale na to nie wskazywał, bowiem Lucas Gerch prowadził już 6:2, 4:0. Pabianiczanin zaczął częściej chodzić do siatki, a odważne pomysły zamieniał na punkty. Odrobił straty i doprowadził do tie-breaka, a po chwili do trzeciego seta.
Kibice zaglądający na kort centralny Bohdana Tomaszewskiego mogli być zadowoleni z widowiska, jakie stworzyli Kielan i Gerch. Ostatecznie skończyło się bez happy endu dla Polaka, ale za sprawą dobrej gry przeciwnika.
- Było o włos. Tak na gorąco, nie wiem, co było powodem porażki. Tak naprawdę zmarnowałem pierwszego seta. Gdybym od początku grał tak, jak grałem później, to może nie byłoby trzeciej partii? A może właśnie w trzecim zabrakłoby siły rywalowi, a nie mi? Bo faktycznie trochę opadłem fizycznie - tłumaczył zmęczony Kielan.
W ostatnim czasie polski tenisista skupiał się na grze podwójnej.
- Czym więcej gram debla, tym trudniej jest przyzwyczaić się do singla. W grze pojedynczej umiejętności deblowe oczywiście też są sporym atutem, ale na mączce ciężko jest je wykorzystywać w 100 procentach. Jednak, odsuwając to wszystko na bok, sam wynik, to był niezły mecz w moim wykonaniu - podkreślił Kielan.
Dla Kielana to jeszcze nie koniec gry w Invest in Szczecin Open. Wraz z Filipem Pieczonką otrzymał dziką kartę i powróci na kort we wtorek lub środę. Ich rywalami będą rozstawieni z numerem 3. Marco Bortolotti i Sergio Martos Gornes.
Polacy nie będą faworytami, ale są na fali. Wygrali w ostatnim czasie dwa turnieje rangi ITF, w Poznaniu i Szczawnie Zdroju.
- Dobrze nam się gra razem, cieszę się, że dostaliśmy dziką kartę. Zapewniam, że wykorzystamy ją w stu procentach. W singlu walczyłem do ostatniej piłki, a w deblu na pewno zostawimy na korcie wszystko, co będzie się dało - zakończył.
Ostatnim z Polaków, który wyszedł na kort był Kacper Knitter. 17-letni szczecinianin rywalizował z młodszym bratem Matteo Berrettiniego, Jacopo. Włoch zwyciężył 6:1, 6:3 i tym samym wyeliminował ostatniego z naszych reprezentantów, startującego w eliminacjach.
W poniedziałek zaplanowano dokończenie kwalifikacji, a także cztery spotkania turnieju głównego gry pojedynczej. W meczu dnia, który rozpocznie się nie przed godz. 19:00, Olaf Pieczkowski zmierzy się z rozstawionym z numerem 2. Federico Corią. Argentyńczyk przed rokiem triumfował w szczecińskiej imprezie.