Odkryliśmy tajemnice Heleny oraz Kruzenhsterna
Robert Duchowski
Żegnamy dzisiaj żaglowce, w tym Kruzenhsterna oraz Helenę. Przed wypłynięciem udało nam się zobaczyć serca obu jednostek: maszynownię fińskiego żaglowca oraz niedostępne muzeum rosyjskiego kolosa.
Z ogromnym smutkiem żegnamy wypływające ze Szczecina jednostki. Przez ostatnie dni zdobiły centrum naszego miasta. Były wśród nich fińska Helena – jednostka, która jako jedyna dotarła na oficjalną, pierwotną linię mety wyścigu oraz imponujący rosyjski Kruzenhstern. Przed wypłynięciem pożegnaliśmy się z załogami i przy okazji zwiedziliśmy pokłady… i nie tylko. Kapitanowie nie kryli zadowolenia z pobytu w Szczecinie.
– Bardzo mi się spodobało wasze miasto – przyznał Paval Starostin, pierwszy oficer Kruzenhsterna. – Udało mi się wczoraj zwiedzić okolice Wałów Chrobrego. Ludzie są bardzo przyjaźnie nastawieni. Z pewnością się tutaj jeszcze pojawię.
Po rozmowie Starostin obiecał niespodziankę. Było nią znajdujące się pod pokładem muzeum. W specjalnym pomieszczeniu znajdują się różnego rodzaju pamiątki.
– Wszystko związane jest z historią jednostki. Wśród eksponatów znajdują się nagrody zdobyte w różnych wyścigach oraz prezenty od przedstawicieli miast w których byliśmy. Wystawa jest stała, dla bezpieczeństwa wszystkie rzeczy przykleiliśmy do podstawy. Nie jest dostępna do zwiedzania.
Na Łasztowni cumowała również inna, znacznie mniejsza, ale równie piękna jednostka – Helena reprezentująca Finlandię.
– Przepłynęła już tyle mil morskich, ile byśmy potrzebowali, by przepłynąć kulę ziemską aż 27 razy – przyznał kapitan Bent Lindfors. – W rejsie ze Szczecina zastąpi mnie inny kapitan. Miasto zrobiło na mnie wrażenie. Widziałem też Filharmonię, bardzo elegancki budynek. Dodatkowo było tam pyszne jedzenie.
Również kapitan z Finlandii przygotował niespodziankę. Po oprowadzeniu po jednostce pokazał serce wiekowego żaglowca – maszynownię.