Strażnicy i strażacy uwolnili zaplątanego w żyłkę gołębia

Natalia Mróz

Kilka dni temu zdjęcia wiszącego głową w dół bociana publikowano w różnych mediach. Do kalejdoskopu dziwnych i nietypowych zdarzeń dołączył pewien gołąb.
Wczoraj, 25 lipca, w godzinach porannych dyżurny szczecińskiej Straży Miejskiej został zaalarmowany przez mieszkankę dzielnicy Drzetowo- Grabowo. Młoda kobieta przekazała informację o pewnym ptasim nieszczęśniku, najprawdopodobniej gołębiu, który nie może oderwać się od gałęzi na której siedzi, bo coś go powstrzymuje i uniemożliwia mu odfrunięcie.
Zgłoszenie zostało potraktowane z powagą, mimo dość zadziwiającej informacji i na miejsce został wysłany patrol interwencyjny strażników miejskich z Oddziału Północ. Nad Stawem Brodowskim na jednym z okalających to miejsce drzew (wskazała je zgłaszająca kobieta, która cały czas była na miejscu) faktycznie siedział na gałęzi gołąb, który przy każdej próbie poderwania się z gałęzi był „ściągany” w dół przez niewidzialną z dołu linkę czy sznurek. Na miejsce została wezwana Straż Pożarna. Strażacy wspięli się na drzewo po 10 metrowej drabinie i odcięli od przeszkody gołębia, który jak się okazał był spętany żyłką.
Najprawdopodobniej scenariusz zdarzenia był taki, że nielegalni wędkarze łowiący w stawie ryby pozostawili w szuwarach czy krzakach resztki żyłek wędkarskich, w które zaplątał się pechowy gołąb. Jak w takim stanie dotarł na drzewo pozostanie zagadką, ale na gałęzi tak skutecznie oplatał się żyłką, że nie mógł się samodzielnie z niej uwolnić i wszelkie próby odfrunięcia okazywały się daremne.
Uwolnionym gołębiem zaopiekowała się kobieta, która wezwała strażników miejskich na pomoc. Pochodzi z rodziny, w której są hodowcy gołębi i przy ich pomocy zadeklarowała, że rozplącze żyłki na nóżkach ptaka, a potem zwróci go naturze.