Od kalki do ewidencji elektronicznej, czyli jak ZWiK ewoluował przed 40 lat. Wspomnienia Pani Joanny

Robert Duchowski

Robert Duchowski

Od kalki do ewidencji elektronicznej, czyli jak ZWiK ewoluował przed 40 lat. Wspomnienia Pani Joanny
Jak ZWiK ewoluował przed 40 lat
Jak ZWiK ewoluował przed 40 lat
Jak ZWiK ewoluował przed 40 lat
Jak ZWiK ewoluował przed 40 lat
Jak ZWiK ewoluował przed 40 lat

Przez ostatnich 40 lat zmieniło się wszystko – od technologii po podejście do pracy kobiet w „męskiej” branży. ZWiK także przeszedł wielką ewolucję, a swoimi doświadczeniami i wspomnieniami dotyczącymi transformacji miejskiej spółki podzieliła się jedna z kluczowych postaci, odchodząca na emeryturę Joanna Rymarczuk, kierownik Wydziału Technicznego.

Pani Joanna rozpoczynała pracę 1 września 1986 roku, gdy dzisiejszy ZWiK był Rejonowym Przedsiębiorstwem Wodociągów i Kanalizacji obejmującym swym zasięgiem Szczecin, Police, Nowe Warpno i Trzebież. Były to czasy kiedy pisma pisała maszynistka, a warunki techniczne przyłączenia do sieci wypisywało się ręcznie, tworząc kopie przy użyciu kalki. Przyłącza wodociągowe wykonywano z rur stalowych ocynkowanych, izolowanych taśmą Denso, projekty kreślono ręcznie, odbitki wykonywało się w jedynej światłokopii w mieście u ówczesnej „Krystyny” na ul. Buczka. - Wiedzę na temat istniejącego uzbrojenia czerpano zarówno z dokumentacji poniemieckiej, jak i od starszych kolegów, którzy wiele informacji mieli po prostu w głowie. Inne były też Koncepcje rozwojowe miasta, bo te sprzed kilkudziesięciu lat zakładały, że w Szczecinie i Policach w 2020 roku będzie mieszkać 610 tyś. osób, a zapotrzebowanie wody określano na 460 litrów na mieszkańca na dobę. Dzisiaj widzimy, że warunki demograficzne i rzeczywistość jest zdecydowanie inna – mieszkańcy oszczędzają wodę i zużywają jej kilkukrotnie mniej niż zakładano, a technologia pomaga uszczelnić sieć niwelując straty. Pani Joanna była świadkiem wielu zmian zarówno w branży jak i w mieście.

- Transformacja jest ogromna. Przykładem mogą być materiały i technologia. Na początku lat dziewięćdziesiątych zaczęli pojawiać się zachodni producenci oferujący nam rury z tworzyw sztucznych. Na rynek przebojem wkroczył polietylen i PVC, zaś rury z żeliwa, kamionki i betonu na krótki czas w poszły w zapomnienie. Projektanci uczyli się projektować rury w nowym systemie, a wykonawcy poznawali, co to znaczy zgrzać rurę i dowiadywali się, że do ułożenia kanalizacji wcale nie potrzeba dźwigu – tłumaczy Joanna Rymarczuk.

 

Dzisiaj szczególnie podczas remontów chętnie korzysta się z metod bezwykopowych, a długość sieci kanalizacyjnej i wodociągowej w Szczecinie sukcesywnie się zwiększa i zbliża się do ponad 2,7 tysiąca kilometrów!  

 

Kilka ciekawostek:

 

  • Długość sieci wodociągowej w roku 1980 – 406 km, 1990 – 503km, 2025 – blisko 1400km
  • Długość sieci kanalizacyjnej w roku 1980 – 267km, 1990 – 333km, 2025 - blisko 1300km
  • Produkcja wody w roku 1990 – 61 000 000 m3, produkcja wody obecnie – 23 000 000m3

 

Pani Joanna pracowała w ZWiK przez prawie 39 lat, z końcem lutego odeszła na emeryturę. Widziała jak zmienia się spółka i wie jaką ewolucję przeszli ludzie. Koordynowała i organizowała pracę w 14 osobowym zespole - ds. technicznych oraz ds. ewidencji sieci i obiektów wod-kan. Każdy kto chciał podłączyć się do sieci wodociągowej czy kanalizacyjnej musiał przejść przez „jej ręce”. Razem ze swoim zespołem pomagała ludziom, tłumaczy co to jest przykanalik, wcinka, odrzut, spinka i wcale nie ma na myśli spinki do włosów! Rozwiązywała  przede wszystkim problemy techniczne, ale coraz częściej również kwestie formalno-prawne. Dzwonili do niej inwestorzy, wykonawcy i zwykli mieszkańcy. Ogromna zmiana widoczna jest także w samym podejściu do kobiet pracujących na kierowniczych i technicznych stanowiskach.

 

- Pamiętam z dawnych czasów telefony od osób, które chciały rozmawiać z kierownikiem, a po moim przedstawieniu się dalej usilnie nalegali, że chcą przecież rozmawiać z kierownikiem!  Słysząc w słuchawce głos kobiety różnie się to kończyło. Były sytuacje, w których Inwestor szedł po informację, czy pomoc w rozwiązaniu problemu do mojego pracownika – mężczyzny. Zdarzało się też, że odwracali się i szli prosto do dyrektora, bo z kobietą dyskutować nie będą  – opowiada Joanna Rymarczuk, Kierownik Wydziału Technicznego.

 

Dzisiaj po takich sytuacjach nie ma już śladu, czas zrobił swoje. Kobiety rzeczywiście musiały udowodnić swoją pozycję i kompetencje, ale dzisiaj kobieta na kierowniczym, technicznym stanowisku nikogo już nie dziwi. Widoczne są nawet plusy takiej sytuacji.

 

- Fakt bycia kobietą na stanowisku we współpracy z mężczyznami to fajna sprawa. Panowie delikatnieją, hamują się ze słownictwem, są jakby bardziej uprzejmi.  Projektanci się nie denerwują ,że znowu muszą poprawić projekt – dodaje Joanna.

 

Pani Joanna zdecydowanie przetarła szlaki swoimi koleżankom, bo branża wodno-kanalizacyjna mocno kojarzy się z panami. Przecież rury, budowy, oczyszczalnie, pompownie, projekty i awarie - no nic w tym ładnego, ani kobiecego. Ale płeć piękna nie jest słaba. Nie ma kobiet w „męskim świecie”, Panie są po prostu wszędzie, w każdej dziedzinie.

Poza Panią Joanną przedstawicielek tej „męskiej branży”, które szpilki zamieniają czasami na kalosze, zakładają kaski i idą na budowę, odpowiadają za sprzęt i flotę, pracują nad projektami -  jest więcej. W ZWiK pracuje blisko 650 osób, 170 z nich to kobiety. Panie można znaleźć właściwie w każdym dziale, na każdym stanowisku. Są mistrzami, kierownikami, dyrektorami i prezesem. Wykazują się wysoką kulturą osobistą, empatią i ogromnym poczuciem obowiązku za pracę. Potrafią załagodzić konflikt siłą spokoju, dodać otuchy ciepłym słowem i szczerą rozmową. Jeśli trzeba przytulą. Są dobrym duchem tego przedsiębiorstwa. Nie można jednak mylić łagodności z naiwnością czy byciem „mięczakiem”. Te kobiety potrafią tupnąć nogą i postawić na swoim wygrywając siłą argumentów zamiast argumentem siły.

 

MIETEK W SPÓDNICY

 

Elwira Dudzik pracuje w wodociągach od 7 lat, od początku w Wydziale Transportu. Przeszła ścieżkę od inspektora do stanowiska Koordynatora Zespołu ds. Logistyki. Dzięki takiej drodze poznała zakres pracy w całym jego spektrum. W jej zespole pracuje 19 osób, w tym 18 panów – kierowców samochodów ciężarowych oraz operatorów koparko-ładowarek. Elwira odpowiada za flotę ZWiK czyli 114 pojazdów oraz za inny sprzęt. W ramach swoich obowiązków określa dyspozycję dla kierowców, zbiera informacje od poszczególnych działów na temat zapotrzebowania na sprzęt, pilnuje terminów uprawnień swoich pracowników. Jej praca wymaga dokładności, konkretnego planowania, ale także dobrych kontaktów z podwładnymi i współpracownikami. Nie ma tyle siły co mężczyzna, ale wcale nie jest słaba.

 

- Fakt bycia kobietą w tej branży nie ma znaczenia. To praca jak każda inna. Trzeba mieć odpowiednią wiedzę i wykorzystać ją najlepiej jak się da. Fakt są sytuacje, w których mięśnie się przydają. Odpowiadam za sprzęt, ewidencjonuje go. Czasami musze spisać numer z opony, która jest wyższa ode mnie. Sama jej nie przerzucę więc chłopaki zawsze mi pomagają, nie ma z tym problemu w moim zespole. Brak siły fizycznej nie dyskredytuje mnie w żaden sposób – tłumaczy Elwira Dudzik Koordynator Zespołu ds. Logistyki.

 

Okazuje się nawet, że pierwiastek kobiecy może sprzyjać na jej stanowisku. W zespole mówią na nią „nasz Mietek w spódnicy” ze względu na imię nieżyjącego już, wcześniejszego, bardzo lubianego i szanowanego przełożonego w tym wydziale.

 

- Zastąpiłam na tym stanowisku człowieka, którego chłopaki uwielbiali, który wydawał się być niezastąpiony. Ksywka, którą dostałam jest osobistym zaszczytem dla mnie, to określenie ogromnie mi schlebia, dzięki niemu czuję się ważna dla mojego zespołu. Wszyscy zauważyli, że odkąd kobieta rządzi na Transporcie jest miło. Chłopaki się uśmiechają, troszkę „złagodnieli”, używają mniej jest wulgaryzmów – dodaje z przymrużeniem oka Elwira.

 

PRZYSZŁA Z BUDOWY

 

Ewelina Piotrowicz – Wrona swoją prace w ZWiK zaczynała w 2015 roku jako mistrz na „rejonie” kanalizacji. Tam zakres jej obowiązków mocno odbiegał od pracy na budowie, jednak szybko odnalazła się w nowych warunkach. Dzisiaj Ewelina jest kierownikiem Centralnej Dyspozytorni, ma oczy dookoła głowy, jest zawsze czujna. Często wie o problemach czy awariach jako pierwsza. Musi działać sprawnie, poinformować odpowiednie osoby czy instytucje. Dzięki temu, że jest konkretna i rzeczowa nie ma problemów z egzekwowaniem przydzielonych zadań.

 

- Pracowałam w terenie, w zasadzie to wyszłam z wydziału kanalizacji więc znam pracę w naszej spółce od podstaw. Dzięki temu jestem merytorycznie przygotowana, czuje się swobodnie i bezpiecznie w życiu zawodowym. Lubię kontakt z ludźmi , ale nie skracam szybko dystansu to pomaga mi obiektywnie ocenić daną sytuację – tłumaczy Ewelina Piotrowicz-Wrona, Kierownik Centralnej Dyspozytorni

 

Gdy coś się w ZWiK dzieje w większości przypadków pierwszy telefon wykonuje się właśnie do Eweliny.

 

BABA SZEF

 

Kiedy spółką zaczęła zarządzać niepozorna blondynka wielu panów, choć się do tego nie przyznają, otworzyło oczy ze zdziwienia. CV Pani prezes jest bardzo bogate. Swoje doświadczenie zawodowe wykorzystuje od 6 lat w Szczecinie. Dzięki Patrycji Wolińskiej - Bartkiewicz spółka stała się liderem branży na wielu płaszczyznach oraz nowoczesnym, rozwijającym się przedsiębiorstwem. W jej ścisłym otoczeniu płeć nie ma znaczenia

.

- W swoim życiu zawodowym zdarzyło mi się doświadczyć sytuacji, w których byłam traktowana z góry ze względu na mój wygląd czy płeć. Bardzo szybko jednak udawało mi się ustalać granice relacji zawodowych oraz pokazywać pozycję, dzięki swojej wiedzy czy kompetencjom. Dzisiaj w moim zespole jest dużo kobiet, bo są dobrymi pracownikami, zaangażowanymi w swoje zadania – tłumaczy Patrycja Wolińska-Bartkiewicz, prezes ZWiK. Nie zgadzam się na dyskryminację, ale także specjalne traktowanie kogokolwiek niezależnie od płci – dodaje.

 

Każdy dzień Patrycji to kompilacja konkretnych, często trudnych decyzji z wyrozumiałością dobrego managera. Po objęciu stanowiska wprowadziła zmiany, które nie wszystkim się podobały. Perspektywa czasu pokazuje jednak, że trzeba było mieć przysłowiowe „jaja” i twardą skórę, żeby przezwyciężyć wiele trudności. Szefowa w ZWiK zdecydowanie je ma i nie ustępuje innym prezesom w branży kompetencjami czy podejmowanymi działaniami. Różni ich jednak to, że żaden z nich nie założy butów na 10 centymetrowym obcasie.

 

NIEPOZORNA BRUNETKA

 

Agnieszkę  Bobrek-Szober słychać na korytarzu już od 10 lat. Jest niczym promień słońca, bo kiedy wpada robi się cieplej i weselej. Jeśli ktoś wyobraża sobie kierownika, który odpowiada za wielomilionowe inwestycje i podejmuje strategiczne decyzje dla bezpieczeństwa wodnego mieszkańców raczej nie widzi w tej roli drobnej, uśmiechniętej brunetki. Jednak Ci, którzy znają Agnieszkę, nie dziwią, że jest właśnie w tym miejscu, bo znają jej kompetencje i doświadczenie. Nadzoruje najważniejsze kontrakty w spółce, odpowiada za wielomilionowe umowy, kieruje zespołem inżynierów. Znają ją wszyscy z konkretnych decyzji, ciętego języka, a jednocześnie ogromnej otwartości.

 

- Kobieta na budowie nie jest już żadnym wyjątkiem. My nie musimy nikomu tłumaczyć czy udowadniać, że możemy wykonywać swoje obowiązki. To kwestia predyspozycji do pracy na danym stanowisku i w moim przypadku odporności na stres czy radzenie sobie w trudnych sytuacjach – mówi Agnieszka Bobrek-Szober, Kierownik Działu Inwestycji i Remontów

 

Tajną bronią Agnieszki jest otwartość i poczucie humoru. Sytuacje sporne czy konflikty potrafi załagodzić żartem, trudno ją dzięki temu wyprowadzić z równowagi. Do sądu idzie w ostateczności. Stres z pracy rozładowuje po godzinach grając w siatkówkę. Także tam pokazuje, że wzrost nie ma znaczenia dla siły ciała i hartu ducha.

 

Można spierać się czy kobiety to płeć piękna czy słaba. To tylko nazewnictwo, czasami krzywdzący stereotyp. Najważniejsze jest to, że w ostatnich latach ewolucja dotyczy nie tylko kwestii technicznych. Zmieniło się także podejście do ludzi.

Будьте в курсі!

Натисніть кнопку «Підписатись», щоб бути в курсі новин Щецина. Найцікавіші записи ви знайдете в Новинах Google!